W końcu, w drogę. Po tylu latach. Po zdecydowanie zbyt wielu
latach. Zawsze przed podróżą mam wrażenie jakby stary rozdział ustępował nowemu, a to przecież tylko kilka godzin.
Wsiadasz w jednym miejscu i wysiadasz w drugim… nic prostszego- tylko czy ten
kto wysiada jest tym samym kto wsiadł? Indie… dużo o nich czytałem, dużo
słyszałem, a i tak nie wiem czego się spodziewać. To trochę śmieszne bo tak
blisko i tak daleko jednocześnie… Ale i tak liczy się ta wewnętrzna podróż, bo
każda podróż zmienia człowieka. Te wszystkie kilometry to tylko taka iluzja, bo
najważniejsze jest to przez jakie szkła patrzysz po tym wszystkim na świat.
Chyba na razie starczy tego pisania- zbyt dużo myśli żeby je ogarnąć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz