poniedziałek, 29 października 2012

Kriszna na sprzedaż?


Wizyta w głównej delhijskiej (indyjskiej świątyni) ruchu wyznawców Kriszny to dobra okazja, aby pokusić się o chociaż częściową próbę bardziej niezależnej charakterystyki ruchu, który jest w Polsce (głównie przez środowiska „prawowiernych” katolików) jednoznacznie krytykowany i potępiany zarówno za udokumentowane, jak i przypuszczane nadużycia.
Świątynia Miedzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kriszny w Delhi to najważniejsze miejsce kultu tej założonej w 1965 roku w Nowym Jorku organizacji. Ruch od początku był organizacja kontrowersyjną- często zastanawia jednak przedstawianie go w zachodnich mediach w jednoznacznie negatywnym świetle, podczas gdy nic na świecie nie jest czarno/białe

Dla przybliżenia Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny (International Society for Krishna Consciousness) jak przystało na 99.9% nowych ruchów religijnych zostało założone w Nowym Jorku przez Swami Prabhupadę, który w 1965 roku przybył do USA z zaledwie 7 dolarami w kieszeni, aby na polecenie swojego mistrza duchowego szerzyć nauki hinduizmu za oceanem.
Kiedy zaczynał w Nowym Jorku, a potem w San Francisco słuchali go głównie zblazowani hipisi. Dziś według rożnych danych ruch ma od miliona do 10 milionów pełnoprawnych członków oraz od kilku do kilkunastu milionów sympatyków na całym świecie. Nauki można przedstawić w prosty sposób- zero używek+ wegetarianizm+ wielbienie Kriszny= szczęście w tym i przyszłym życiu/ach. Oczywiście główną forma adoracji są mantry, powtarzane nieustannie w prostym celu zanudzenia boga, tak by dał nam to o co prosimy.Wierzenia opierają się na Bhagavat gicie przetłumaczonej przez Prabhupadę na angielski, które to tłumaczenie stało się odtąd obowiązującym dla całego ruchu.

Krisznaici są obecni niemal na całym świecie i kojarzeni z wesołymi łysymi facetami, w dziwnych ubraniach w kolorze lotosu, którzy grają dziwną muzę i dla niepoznaki mają dziwne znaki na  głowie. Oczywiście w Polsce jak na katolicki kraj przystało od małego straszy się dzieci „jak nie będziesz grzeczny to przyjdzie łysy pan z Hare Kriszna i cię zje”. Oczywiście ruch ma dużo za uszami, ale obraz organizacji jest niewspółmierny do generalnego przekroju jej działalności- biorąc pod uwagę, m.in. działalność charytatywną organizacji,o której się w mediach głośno nie mówi.
Religia w Indiach nie jest zakładnikiem świątyń i atakuje na każdym kroku, tym bardziej, ze hinduizm nie zna granic i każde wierzenie znajduje w nim swoje miejsce; drzewa otoczone girlandami czy różnego rodzaju uliczne ołtarzyki nie dziwią w Indiach
Co do samej świątyni krisznaitów w Delhi (filmik z wnętrza świątyni można zobaczyć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=laY4M6FaKkU), to zdecydowanie najbardziej uderzają w niej 3  rzeczy:          

1: rozległość i nowoczesność kompleksu w połączeniu z niezwykłą wprost czystością; fontanny i posągi różnych bóstw- oraz uwaga uwaga „robot show”?; nawet szukając rożnych smaczków ciężko było znaleźć jakąkolwiek nieregularność- wszystko dopięte na ostatni guzik- zupełnie jak nie Indie… 

2: komercjalizacja- dostępnych jest wiele pomieszczeń i „atrakcji” tylko dla posiadaczy Life Membership, które można nabyć w promocyjnej cenie 20 tysięcy rupii- (ok. 1.3 tysiąca złotych- z cyklu kup zbawienie już dziś- dostawa do domu gratis) ; Patrząc na to przypomina  się trochę monolog niezastąpionego komika Georgea Carlina o religii i o bogu (rozumianym jako absolut obecny we wszystkich religiach)  „ Jest najpotężniejszy, najdoskonalszy, wszechwiedzący, ale jakoś nie idzie mu z pieniędzmi”..

3: wbrew stereotypom- znaczna przewaga Indusów w porównaniu do obcokrajowców, których jednak było w świątyni znacznie więcej, niż w jakimkolwiek innym przybytku modlitewnym stolicy

Co do wnętrza kompleksu świątynnego, to ktoś spodziewający się drugiej bazyliki świętego Piotra może się rozczarować. Kilka ołtarzyków, trochę bhaktich (wyznawców) siedzących i śpiewających na podłodze oraz mała galeria przedstawiająca dla niepoznaki obrazy z Kriszną w roli głównej. Na co trzeba zwrócić uwagę atmosfera jest bardzo przyjemna- nie ma barier i człowiek nie czuje się nieswojo- nie jest śledzony przez tysiące spojrzeń, ale zapraszany do różnego bębnienia i czynnego włączenia się w nabożeństwa. 

Jeden z obecnych w świątyni wyznawców zwrócił mi uwagę, że robienie zdjęć różnych obecnych tam posągów to tak duża obraza jak robić zdjęcie samemu Obamie, który mimo, że prezydent  USA to zasługuje jednak na jakiś szacunek- cokolwiek by to miało oznaczać.
Ruch ma także drugą choć mało znaną stronę w postaci programu- „Hare Krishna Food for Life”, który codziennie serwuje około 1.5 miliona darmowych posiłków wegetariańskich (i wegańskich) dla najbardziej potrzebujących na całym świecie. Lwia część działań skupia się w Indiach, a wolontariusze ruchu często pracują w rejonach zapomnianych zarówno przez ludzi, jak i wszelkich bogów. 
Hinduistyczna świątynia to koszmar boga Starego Testamentu- jedną z głównych form kultu hinduizmu jest bowiem idolatria (adoracja posągów i innych przedstawień bóstw), która nie ma jednak charakteru zamkniętego, a na ołtarzykach występują często także postacie jak się na pierwszy rzut oka wydaje nie mające z hinduizmem nic wspólnego

Chociaż Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny jest przedstawiane w wielu państwach jednoznacznie źle to chyba jest to opinia nieco przesadzona. Warto tym razem (jak i zawsze) mieć własną opinie na każdy temat.

Konrad Leszczyński