Dla przeciętnego mieszkańca Zachodu Indie kojarzą
się z wieloma różnymi rzeczami- szybki rozwój gospodarczy, bieda, zabytki czy
korki drogowe. Jednym z najczęstszych skojarzeń jest także Mahatma Gandhi, a z
nim idea pokojowego protestu, która jest nadal w Indiach niezwykle żywa.
Co może zaskakiwać Polaków ta forma protestu jest
także niezwykle rozpowszechniona na indyjskich uniwersytetach, które podobnie jak
niemal wszystkie sfery życia w Indiach przesiąknięte są polityką.
Zacznijmy od początku. Jawaharlal Nehru University (Delhi) to jeden z najlepszych państwowych uniwersytetów w Indiach (w zależności od zestawienia miejsca 1-3). Jest jednak powód dla którego standardy mieszkaniowe na kampusie tej uczelni znacznie odbiegają od wysokiego poziomu nauczania. Tym powodem jest znane od samego początku istnienia JNU umiłowanie studentów do socjalizmu/ komunizmu oraz szeroko rozumianej wolności, dzięki temu ten uniwersytet to w porównaniu z innymi indyjskimi szkołami wyższymi, które często podlegają rządom lokalnych bossów partyjnych oaza spokoju i intelektualnego fermentu zarazem. Niemal nieustannie trwa tu jedna wielka kampania wyborcza i przedstawiciele różnych młodzieżówek ogólnoindyjskich partii politycznych dyskutują na wszelkie możliwe tematy mierząc się na siłę argumentów (i z tego właśnie słynie w Indiach JNU), a nie pięści. Kiedy Indira Gandhi przekazywała ziemię pod budowę kampusu uczelni w 1969 roku (zajmuje on 4km2, które porośnięte są lasem i wyglądają jak jeden wielki park) mówiło się, że chciała w ten sposób udobruchać studenckich kontestatorów i zamknąć ich w złotej klatce (w tym przypadku parku). Uczelnia jest bowiem dotowana ogromnymi sumami z centralnego i stanowego budżetu, ale pomimo to brakuje hosteli, a standard życia pomimo, że pozytywnie odbiega od tego, który można zaobserwować na innych uczelniach to pozostawia wiele do życzenia.
Nie każdy kojarzy jednak „ojca indyjskiej
demokracji” ze strajkami głodowymi poprzez które wymuszał on zarówno ustępstwa na
politycznych przeciwnikach, jak i wywierał wpływ na członków Indyjskiego Kongresu
Narodowego nieposłusznych swojej woli.
W Polsce ten typ protestu kojarzy się głównie ze
strajkami górników czy pielęgniarek i nie cieszy się obecnie znacznym społecznym
poparciem. Niewątpliwie jest to rozwiązanie ostateczne, a i jakoś nikt nie
słyszał o przypadku zagłodzenia się osoby wyrażającej swoje niezadowolenie w
ten sposób. Dla odmiany mieszkańcy największej demokracji świata nader ochoczo korzystają z tej formy protestu- czy dzieje się to jednak z korzyścią dla
całego państwa?
Strajk
głodowy, a polityka indyjska- kilka przykładów z historii
Jak powiedział Mahatma Gandhi tradycja poszczenie
jest tak stara jak Adam (człowiek). Indie od zawsze pełne były zaś
ascetów (sadhu), którzy oddawali się postom i różnorakim umartwieniom. Podobnie
wielu zwykłych ludzi stosowało liczne posty- bądź w wybrane dni tygodnia,
bądź w wybrane pory roku (np. podczas
monsunu). To jednak właśnie Gandhi uczynił z tego rytuału prawdziwą broń
polityczną. Korzystając z tego narzędzia (prócz słynnych głodówek w proteście
przeciwko polityce brytyjskiej) doprowadził on między innymi do otwarcia
świątyń hinduistycznych dla dalitów (oficjalnie uznanych za pozakastowych przez
hinduizm) czy wstrzymał zamieszki na tle komunalistycznym, które wybuchły w Kolkacie, w 1946 roku.
![]() |
Mahatma Gandhi podczas strajku głodowego w 1932 roku
Źródło zdjęcia: http://www.takepart.com/article/2010/09/15/september-16-1932-gandhi-begins-hunger-strike
|
Ta forma protestu zaskakująco szybko przyjęła się w kraju.
Do tego stopnia, że zadecydowała m.in. o jego podziale administracyjnym, kiedy
to Potti Sreeramulu w 1952 roku umarł podczas strajku głodowego. Premier Jawaharlal
Nehru wobec wzburzenia obywateli jakie to wywołało nie miał wyboru i w 1953 roku zgodził się na
utworzenie pierwszego stanu na podstawie językowej jakim była Andhra.
Wydarzenie to było początkiem lawiny, która ostatecznie przyniosła w 1956 roku
całkowitą reorganizacją kraju.
Pomimo upływu czasu strajk głodowy to nadal
popularna forma walki o różne (zarówno własne, jak i społecznie istotne cele).
Współcześnie wśród znanych w kraju popularyzatorów tego narzędzia można wymienić
m.in. Annę Hazarę, który wykorzystuje ten rodzaj strajku do walki z trapiącą
kraj korupcją czy Medhę Patkar, która w 2011 roku wymusiła na władzach stanu Maharasztra
(Maharashtra) poprawę warunków życia mieszkańców slumsów w Mumbaju.
![]() |
Anna Hazare podczas strajku głodowego
Źródło zdjęcia www.sify.com
|
Strajk
na indyjskiej uczelni (Jawaharlal Nehru University- Delhi)
Zacznijmy od początku. Jawaharlal Nehru University (Delhi) to jeden z najlepszych państwowych uniwersytetów w Indiach (w zależności od zestawienia miejsca 1-3). Jest jednak powód dla którego standardy mieszkaniowe na kampusie tej uczelni znacznie odbiegają od wysokiego poziomu nauczania. Tym powodem jest znane od samego początku istnienia JNU umiłowanie studentów do socjalizmu/ komunizmu oraz szeroko rozumianej wolności, dzięki temu ten uniwersytet to w porównaniu z innymi indyjskimi szkołami wyższymi, które często podlegają rządom lokalnych bossów partyjnych oaza spokoju i intelektualnego fermentu zarazem. Niemal nieustannie trwa tu jedna wielka kampania wyborcza i przedstawiciele różnych młodzieżówek ogólnoindyjskich partii politycznych dyskutują na wszelkie możliwe tematy mierząc się na siłę argumentów (i z tego właśnie słynie w Indiach JNU), a nie pięści. Kiedy Indira Gandhi przekazywała ziemię pod budowę kampusu uczelni w 1969 roku (zajmuje on 4km2, które porośnięte są lasem i wyglądają jak jeden wielki park) mówiło się, że chciała w ten sposób udobruchać studenckich kontestatorów i zamknąć ich w złotej klatce (w tym przypadku parku). Uczelnia jest bowiem dotowana ogromnymi sumami z centralnego i stanowego budżetu, ale pomimo to brakuje hosteli, a standard życia pomimo, że pozytywnie odbiega od tego, który można zaobserwować na innych uczelniach to pozostawia wiele do życzenia.
![]() |
Jawaharlal Nehru University z lotu ptaka
Źródło zdjęcia: www.skyscrapercity.com
|
Nieoficjalnie mówi się, że część studentów i jednocześnie
zwolenników organizacji lewicowych wspiera działania Naksalitów (indyjscy
komunistyczni powstańcy- głównie ze wschodu kraju). Premier Manmohan Singh (Indyjski
Kongresu Narodowy- INC) cieszy się zaś popularnością przede wszystkim… jako główna
twarz niezliczonych karykatur.
![]() |
Jedna z licznych na kampusie karykatur premiera Manmohana Singha |
W tej sytuacji Kongres, który rządzi zarówno na
poziomie centralnym, jak i stanowym (Delhi) niechętnie przeznacza fundusze na
modernizację kampusu JNU jako że i tak nie zwiększy to jego poparcia, a da
argument zwolennikom lewicowych organizacji, którzy po raz kolejny będą mogli
pochwalić się skutecznością działania. W
tej sytuacji oczkiem w głowie rządu jest inny uniwersytet ulokowany w
indyjskiej stolicy- Delhi University, który jest ostoją poparcia dla partii i
może liczyć na nieprzerwany dostęp pieniędzy. Pomimo tego Kongres nie może
jednak ignorować jednej z najlepszych uczelni w kraju i od czasu do czasu także
tutaj odgrywa populistyczny teatrzyk, która to zresztą forma teatralna jest popularna
wśród wszystkich formacji politycznych Indii.
Na JNU brakuje wielu rzeczy- najbardziej taniego połączenia
autobusowego z pobliską stacją metra oraz bezprzewodowego dostępu do Internetu
w hostelach. Studenci od dawna domagali się poprawy tego stanu rzeczy, ale nic
się nie zmieniało. W tej sytuacji, kiedy od jakiegoś czasu było nieoficjalnie wiadomym,
że rząd centralny zgodzi się na przeznaczenie funduszy na rozwiązanie tej
bolączki- lider młodzieżówki Kongresu na kampusie (JNUSU) postanowił zorganizować
pokazową głodówkę walcząc o realizację postulatów, które właściwie zostały już
spełnione! Ostatecznie protest podjęły 2
osoby- on oraz jeszcze jeden śmiałek.
Jak
strajk wyglądał oficjalnie?
Protestujący oskarżyli obecnie rządzącą kampusem studencką
lewicową koalicję o brak działania i zaapelowali do rządu centralnego oraz
stanowego (oba pod przewodnictwem Kongresu) o środki na poprawienie transportu
ze stacji metra, budowę systemu WIFI oraz podniesienie stypendiów. Dwóch
studentów zdecydowało się więc z „narażeniem własnego życia i zdrowia walczyć o
lepsze jutro i prosić ojcowskie władze Kongresu o pomoc”.
Jak
było w rzeczywistości?
W rzeczywistości umowa i tak miała zostać wkrótce
podpisana i wiedziała o tym niemal każda osoba na kampusie. Kongres postanowił
jednak upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Skąd o tym wiadomo? Protestujący
co oczywiste nie krytykowali obecnych władz centralnych za brak dobrego
transportu czy innych udogodnień (pomimo faktu, że autobusy były obiecywane przez
władze lokalne pod wodzą Kongresu od co najmniej 5 lat), ale prosili o pomoc w
obliczu złych rządów prowadzonych na kampusie przez obecne (wrogie Kongresowi) siły.
Jak
wyglądał strajk?
Po pierwsze organizacja studencka licząca raptem
kilkadziesiąt osób zbudowała sobie dużą scenę. Po drugie zdobyła nagłośnienie. Po trzecie- nagle znikąd na „ scenie” obok „umęczonych strajkujących” (a sprawiali wrażenie bardziej umęczonych niż somalijskie dzieci)
zaczęli pojawiać się lokalni politycy Kongresu.
Strajk prowadzony był na dwie zmiany, a protestujący
aby podkreślić swoje oddanie spali na „scenie”, która była także wysłana
poduszkami. Kiedy nie spali to leżeli, siedzieli oraz nieustannie wygłaszali ogniste
przemowy w hindi, których z resztą znaczna część studentów nie rozumiała, jako
że studiujący na JNU pochodzą z niemal wszystkich stron Indii i wielu z nich
hindi najzwyczajniej w świecie nie zna.
![]() |
Początek protestu- udział w nim wzięli panowie pierwszy od prawej oraz pierwszy od lewej
Źródło zdjęcia: oficjalny profil JNUSU na portalu facebook
|
Protestujący w celu wzmocnienia efektu w widowiskowy
sposób owijali się m.in. indyjską flagą, nosili, a także (widocznie w celu dodania
sobie atrakcyjności) nadzwyczaj często zmieniali nakrycia głowy.
Zainteresowanie strajkiem było zerowe- wieczorem, kiedy kampus JNU pełen jest
grup studentów podążających w różne strony pod sceną nigdy nie było więcej niż
5 osób- i to pomimo faktu, że w pobliżu zlokalizowane są 3 najpopularniejsze w
okolicy uliczne knajpki ! W takiej sytuacji przydawało się nagłośnienie i można
było uczyć na siłę przechodniów o tym, że tylko Kongres otoczy ich troskliwym
ramieniem i oświeci mrok codzienności.
![]() |
Protestującym tak bardzo zależało na uwadze
przechodniów, że nawet spali na „scenie”- tak, aby każdy mógł podziwiać ich
determinację
Źródło: oficjalny profil JNUSU na portalu facebook
|
Koniec tego typu strajków (bezwzględny strajk głodowy)
z reguły wygląda tak samo jeśli jest organizowany przez jakąś bardziej poważaną
organizację. Po pewnym czasie (najczęściej nie dłuższym niż 4 dni tak aby
wszyscy usłyszeli o akcji i aby jednocześnie protestującym nic się nie stało)
do protestującego zwraca się jakiś wyższy autorytet z tej samej instytucji,
który nakazuje przerwać akcję, dzięki czemu strajkujący może „zachować twarz”.
Tak było też tym razem i ostatecznie po 4 dniach tego przedstawienia, lub
„bohaterskiego czynu” (jak kto woli) pojawił się na scenie przedstawiciel Kongresu
z listem od ministra edukacji w rządzie centralnym, który obiecywał spełnienie wszystkich
żądań. Oczywiście zrobiono sobie kilka pamiątkowych fotek (oczywiście nie obyło się też bez tradycyjnego niedźwiadka) i strajk się skończył.
Może się wydawać, że to koniec historii, ale w
Indiach nic nie zaczyna i nie kończy się w sposób znany z innych części świata.
Kilka dni później na całym kampusie pojawiły się znacznej wielkości billboardy,
które oznajmiały światu hojność Kongresu i zacność jego przywódców- tak na
wszelki wypadek gdyby studenci o niej zapomnieli. Ponadto miała miejsce huczna ceremonia
z udziałem ministra transportu Indii- podczas której girlandami zostali także
uhonorowani protestujący…
![]() | ||
Uroczystość otwarcia połączenia autobusowego pomiędzy uczelnią, a stacja
metra z udziałem ministra transportu Indii i „protestujących”
Źródło: oficjalny profil JNUSU na portalu facebook
|
Co ciekawe, pan, który znajduje się po lewej stronie
plakatu (Rahul Gandhi) bał się wziąć udział w uroczystości. Nie ma co się temu
dziwić, gdyż kilka lat temu (2008 rok) studenci uczelni zgotowali mu takie
przywitanie, że obiecał nigdy więcej nie rozjaśniać „mroków codziennego życia”
światłem swojej osoby. Co więcej, na kilka lat działanie organizacji studenckich
na uczelni zostało pod zupełnie innym pozorem przez znany ze swojego ulegania
władzom indyjski Sąd Najwyższy zabronione.
Czy demokrację można „załatać” ?
Czy demokrację można „załatać” ?
Indie od zawsze były w demokratycznym świecie postrzegane
jako ojczyzna protestów- najczęściej pokojowych. Nie można jednak zapominać o
głębokim populizmie, który jest jedną z najważniejszych cech obecnego systemu
politycznego kraju. Skoro tak wyglądają jego przejawy w centrum- Delhi, to czego
należy się spodziewać po działaniu systemu politycznego na prowincji?
Z całą pewnością sztandar indyjskiej demokracji ma w
sobie znacznie więcej dziur niż szwajcarskie ser. Czy uda się je załatać zanim
delikatna tkanina się rozleci? Póki nie brakuje szewców wszystko powinno być
możliwe…
Linki:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.447917958613800.104743.433601446712118&type=1-
profil na portalu facebook poświęcony protestowi
http://www.himalmag.com/component/content/article/5033-.html
http://www.hindu.com/2008/02/19/stories/2008021952670400.htm
http://www.codepinkalert.org/article.php?id=1025
http://www.hindustantimes.com/photos-news/Photos-India/Hungerstrikeinindia/Article4-705503.aspx