Indyjskie więzienia od
zawsze cieszą się naprawdę złą sławą. Przepełnienie, złe warunki sanitarne czy
konflikty na tle etnicznym i religijnym to tylko niektóre z cech indyjskiego
systemu penitencjarnego. Obecnie w blisko 1400 więzień różnego stopnia przebywa
w kraju nad Gangesem blisko 400 tysięcy więźniów (96% to mężczyźni), co stawia go na 4 miejscu na świecie pod względem liczby osadzonych.
|
Więzienie Tihar jedna z bram wjazdowych;
Źródło
zdjęcia www.news.au.com
|
Indyjski Alcatraz
Najważniejszym spośród więziennych
kompleksów Indii jest sławetny Tihar, który jest także największym zakładem penitencjarnym w
całej Azji Południowej (wyroki odsiaduje tu blisko 12 tysięcy skazanych- na 5 tysięcy miejsc). Jest to jednocześnie zakład karny o najwyższym stopniu
bezpieczeństwa, ale i swoisty model, gdzie więźniowie poddawani
są m.in. muzykoterapii czy namawiani do pisania wierszy. Tihar jest także
wyjątkowy ze względu na przekrój społeczny osadzonych- od recydywistów i
wielokrotnych morderców po postaci z pierwszych stron gazet, wliczając w to
nawet aktorów. Co ważne w odróżnieniu od więzień świata zachodniego wielu osadzonych tu regularnie pracuje, produkując różnorakie dobra pod marką „Tj”, co
jest traktowane zarówno jako sposób na resocjalizację, jak i na zapewnienie
środków na ich utrzymanie.
Zgodnie z twierdzeniami
władz zakładu nikogo nie interesuje tu czy więźniom smakuje ich
jedzenie, lub czy herbata nie jest zbyt zimna. Przepełnienie ma także spełniać
swoją funkcję- jak twierdzi rzecznik prasowy Tiharu Sunil Kumar Gupta „Tam
gdzie jest co najmniej trzech osadzonych w celi, ktoś zawsze doniesie w
sytuacji, gdy pozostali knują jakiś spisek”.
Jak wygląda jednak to najsławniejsze indyjskie więzienie z
perspektywy skazanego? Było już kilka publikacji w indyjskich gazetach na ten
temat, ale dziwnym zbiegiem okoliczności jeden z moich znajomych, student
Jawaharlal Nehru University i sympatyk indyjskiego komunizmu Nitheesh Narayan
miał okazję się o tym przekonać na własnej skórze. Zatrzymany w ramach
pokojowego protestu spędził w indyjskim „Alcatraz” kilkanaście dni. Poniżej
prezentuję jedyne tłumaczenie na język polski wybranych fragmentów jego
wspomnień.
Tihar z perspektywy studenta
Więzienie Tihar. Więzienie centralne numer 4, oddział
1 i kilka dni spędzonych w barakach 1,2 i 3. Około trzydziestu z nas (…) i
kilku towarzyszy z Jawaharlal Nehru University zdecydowało się na protest w
Kerala House w Delhi w akcie solidarności z protestami w Kerali przeciwko
premierowi stanu, który był uwikłany w skandal związany z instalacją paneli słonecznych.
Miał to być wyraz naszego sprzeciwu wobec wszelkich form korupcji. Jako że
nasz protest był niezapowiedziany na terenie instytucji nie było policjantów.
Bez żadnych przeszkód wkroczyliśmy na teren zespołu budynków i usiedliśmy
pomiędzy kolumnami. Spaliliśmy kukłę obrazującą premiera stanu Kerala Oomena
Chandiego, wykrzykując jednocześnie różne slogany. Podczas gdy jeden z nas
wygłaszał przemowę około 100 policjantów wkroczyło nagle na teren instytucji i po
pokazie siły aresztowało nas. Dziewięciu z nas zostało zatrzymanych pod
poważnymi zarzutami.
Tę noc spędziliśmy w obskurnym pokoju pełnym brudu,
śpiąc na stosie gazet. Jeden z naszych towarzyszy w celi był podejrzany o
morderstwo i udział w skandalu korupcyjnym, którego kwota opiewała na blisko 15
milionów rupii (około 750 tysięcy złotych). Byliśmy wstrząśnięci kiedy wyznał
nam, że w celu przychylniejszego spojrzenia przez sąd na jego sprawę
przeznaczył blisko 1.5 miliona rupii na łapówki.
Policjant, który wcześniej wystawił pozytywną opinię
co do naszego zwolnienia za kaucją, zeznał jednak przed sądem, że nie
powinniśmy pod żadnym pozorem zostać zwolnieni nazywając nas groźnymi
bandytami, którzy zaatakowali policję oraz dopuścili się niszczenia mienia
publicznego. Sąd zarządził areszt tymczasowy na 14 dni. Resztę czasu do wydania
wyroku mieliśmy zaś spędzić w Tiharze.
Tihar nie różnił się znacznie od naszych wyobrażeń. Rozpoczynając
poniżanie nas policjanci zaczęli od nazywania nas „Madrasis” (obraźliwie o
mieszkańcach południowych Indii- przyp. K.L). Następnym etapem były pytania o kastę i
wyznanie. Oficer zapytał jednego z nas o religię. Odpowiedział- brak. Kolejne
było pytanie o kastę. Po kolejnej odpowiedzi przeczącej pytania zostały
powtórzone- tym razem podniesionym głosem. „Jak możesz być obywatelem Indii
jeśli nie masz kasty i religii”, jeden z oficerów wykrzyczał mu w twarz. „ Nie
mam kasty i religii, bo jestem komunistą”- odpowiedział spokojnie.
|
Więzienie Tihar- jedna z cel; Źródło zdjęcia www.nyt.com |
Zostaliśmy wysłani do oddziału 1, w czwartym więzieniu
centralnym. Znajdowało się tam 8 baraków (około 80 osób w każdym). Pierwszą noc
spędziliśmy w pierwszym baraku. Więźniowie są przenoszeni pomiędzy barakami w
regularnych odstępach czasu, co ma zapobiec ich organizowaniu się. Nawet
zarządcy więzień boją się siły zjednoczonych ludzi. Mała iskierka wystarczyła,
aby spalić dzikość i nieprzyjazność tego miejsca. Każdy z osadzonych miał w
sobie tę iskrę. Mieszanie więźniów nie stanowiło wielkiej różnicy. Właściwie jedynym rezultatem
tych działań było pokazanie więźniom, że nie znajdują się całkowicie
poza kontrolą władzy.
Strażnik budził nas codziennie o 5.30 rano. Wszyscy
dostawali kubek herbaty. Jakkolwiek zwykli więźniowie nie dostawali ani
talerzy, ani szklanek. Niektórzy pili więc ze zużytych plastikowych butelek.
Następnym punktem dnia było zebranie więźniów. Musieliśmy siedzieć w rzędach na
błotnistej ziemi. Niektórzy starsi więźniowie pełnili rolę nadzorców. Podczas
tego zebrania rozdzielane były zadania na nadchodzący dzień. Praca w kuchni,
sprzątanie baraków, oddziałów, łaźni oraz toalet (przy użyciu patyków i żwiru),
pranie koców i mycie sztućców uprzywilejowanych więźniów, wyrywanie trawy i
prace ogrodnicze- tak wyglądały podstawowe codzienne obowiązki. Byliśmy
traktowani jak niewolnicy. Śniadanie było wydawane dopiero po wykonaniu pracy o
godzinie 11 i składało się z dwóch roti (okrągłe pszenne placki) i curry-
wszystko bez żadnego smaku. Po posiłku byliśmy zamykani w barakach do 15.
Poprzez sen staraliśmy się zapomnieć o głodzie. Następnie kontynuowaliśmy pracę
aż do wieczora. Kolejny posiłek serwowano o 20. Podobnie jak poprzednio
dostawaliśmy tylko 2 placki.
|
Jedno z więzień w Bengalu Zachodnim; Źródło zdjęcia http://revolutionaryfrontlines.wordpress.com |
Ważnym codziennym rytuałem była poranna i wieczorna
modlitwa w małej (hinduistycznej) świątyni Ramy, która znajdowała się na
terenie zakładu. Więźniowie byli zmuszani do kłaniania się posągom bóstw- także
Ci, którzy obchodzili Ramadan (muzułmanie). Bez względu na religię i przekonania
wszyscy więźniowie byli zmuszani do intonowania „Vande mataram” (dosłownie- „kłaniam
Ci się o matko”; poemat autorstwa indyjskiego poety Rabindranatha Tagore, który
poprzez odwołania do boginii Durgi jest związany z hinduizmem, przyp. K.L). W taki sposób
ten kraj chce uczyć swoich obywateli patriotyzmu i dyscypliny.
Kiedyś ignorując nakazy naszych „nadzorców” ja i
towarzysz Rahul wstaliśmy i opuściliśmy to zgromadzenie. Więzień, który
nadzorował porządek podczas spotkania podbiegł do mnie i zaczął mnie bić. Nie
miałem innej możliwości niż zacząć na niego krzyczeć. Jako że sytuacja stawała
się coraz bardziej niebezpieczna inni towarzysze także do nas dołączyli.
Mogliśmy wyczytać z oczu zgromadzonych ludzi, że protest, który podnieśliśmy
był także ich buntem.I w końcu władze musiały ugiąć się wobec dziewięciu osób,
które wyraziły swoje niezadowolenie. Tej nocy zostaliśmy zwolnieni z aresztu.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co mogłoby się nam stać w przeciwnym razie.
Prawdopodobnie wkrótce rozpoczęlibyśmy kolejny protest- tym razem w sprawie prawa do
spożywania przyzwoitych posiłków w higienicznych warunkach.
Każdy barak na ternie więzienia posiada swoich odrębnych
„nadzorców”. Oprócz nich funkcjonuje specjalna grupa skazanych, która zajmuje
się atakowaniem i poniżaniem nowych więźniów i nosi opaski z napisem „Sahayaks”
(nazwa oznacza żołnierza, który pełni także funkcję pomocnika/ służącego
oficera w armii indyjskiej- przyp. K.L). Dopiero po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę z
tego, że ci wszyscy „pomocnicy” nie należeli do personelu więziennego, ale byli
zwykłymi skazanymi. Najbardziej szokujące było jednak, gdy usłyszeliśmy, że „nadzór”
nad barakiem numer 1 sprawował Akshay Thakur, który był jednym z oskarżonych w
sprawie gwałtu z Delhi z 16 grudnia ubiegłego roku. Co więcej, był on jednym z
więźniów którzy próbowali nas pobić następnego dnia. Od innych skazanych
usłyszeliśmy, że Ram Singh, który był także oskarżony w tej samej sprawie i
który został później znaleziony martwy w więzieniu (powiesił się- przyp. K.L) został
zamordowany. Uważamy, że jest to wersja prawdopodobna, gdyż Tihar został
zbudowany w taki sposób, że nikt nie jest w stanie popełnić tu samobójstwa.
|
Jedna z cel w Tiharze; Źródło zdjęcia http://nytimes.com |
Każdy z baraków był podzielony na 2 części. Jedna była
przeznaczona dla więźniów, którzy posiadali kontakty z władzami więzienia i
którzy płacą za wszystkie luksusy jakich potrzebują. Ta więzienna „elita”
dostaje dobrej jakości materace, poduszki i czegokolwiek tylko zapragnie. Nie ma
nikogo kto sprawowałby w praktyce nadzór nad nimi. Nie są przenoszeni pomiędzy
barakami tak jak pozostali. Dostają tak dużo jedzenia jak tylko chcą i kiedy
chcą. Mają ponadto dostęp do telewizji. Co ciekawe, najczęściej „Vipami” byli
ludzie oskarżeni w procesach korupcyjnych. W więzieniu działał specjalny system
e- płatności, który pozwalał na zasilenie konta co miesiąc kwotą 6 tysięcy
rupii (około 300 złotych- przyp. K.L), które to fundusze skazani mogą wydawać według
własnego uznania. Życie bogatych jest w więzieniu dobre. Ten system to jawne
przyzwolenie na przestępstwo.
Wszystkie sześć osób oskarżonych o udział w aferze
kolejowej, w związku z którą minister do spraw kolei Pawan Kumar Bansal musiał
ustąpić z urzędu byli pośród Vipów. Tamilski aktor Srinivasan, który został
skazany w aferze korupcyjnej także korzystał z podobnych luksusów. Ale nam nie zapewniono chociażby dostępu do więziennej
biblioteki. Nie zapewniono nam nawet niezbędnych lekarstw, które towarzysz
Rahul musi regularnie zażywać.
Indyjski Sąd Najwyższy twierdzi, że każdy oskarżony ma
prawo do wpłacenia kaucji w celu oczekiwania na proces na wolności- jako że
więzienie jest przeznaczone glównie dla osób już skazanych. W Tiharze
rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej. Znajduje się tam wielu ludzi, w których
sprawach śledztwa są nadal w toku. Niektórzy muszą czekać zanim wyrok sądu uzna
ich za niewinnych, aby w końcu odetchnąć świeżym powietrzem poza murami.
Ktoś wyrył na ścianie, „Trzeba nienawidzić
przestępstwa, a nie przestępców".
Warunki w więzieniu były całkowicie nieludzkie. Indyjski system więziennictwa jest częścią systemu zbudowanego na bazie podziałów kastowych, religijnych,
klasowych, paternalizmu i interesach dużych przedsiębiorców. Zdajemy sobie
sprawę, że zapoczątkowanie jakiejkolwiek progresywnej polityki musi zrodzić się
z walki przeciwko takiej hegemonii. To właśnie najważniejsza lekcja jakiej
nauczył mnie pobyt w Tiharze.
Raport indyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na temat stanu więziennictwa w kraju
http://ncrb.gov.in