niedziela, 30 września 2012

Autorikszą na koniec świata

Autovala (autorikszarz) to postać nieodzowna dla krajobrazu Delhi. Zawsze w szarym uniformie, zawsze gotowy żeby cię gdzieś zawieść. Ten niepozorny z reguły zawód posiada jednak władzę znacznie przewyższającą pierwsze wrażenie.


Idąc ulicą w okolicach najbardziej znanych zabytków Indii  zawsze powtarza się ten sam scenariusz. Gromadnie stoją tam riksze i ich kierowcy nawołują cię i kiwają głową- wsiadaj do środka zawiozę cię dokąd tylko dusza zapragnie. Czasem nie wiedzieć czemu nie rozumieją twojego nie i przez następnych kilkanaście metrów starają się cię przekonać notorycznie nadużywając często jedynego znanego im angielskiego zwrotu „my brother”. Kierowca zawsze stosuje tę samą strategię kiedy musi przewieść gdzieś obcokrajowca- stara się go zwabić do środka i od razu rozpocząć jazdę- tak by ten w tym całym rozgardiaszu zapomniał zapytać się o cenę. Czasem działa i przyjezdny płaci 5- krotność, albo i więcej zwyczajnej stawki. Podstawowym zwyczajem rikszowej etykiety jest więc targowanie się o cenę. Na początku przez jakieś 5 minut targujesz się, po czym wsiadasz do budy przypominającej zabudowany motorower, z niewiele lepszym silnikiem. Oczywiście teoretycznie w każdej rikszy znajduje się taksometr, który teoretycznie zawsze powinien być włączony –  dziwnym trafem prawie zawsze "jest zepsuty" (yah kharab hai) szczególnie, gdy trzeba przewieźć gdzieś obcokrajowca. Wracając do ceny, to znajomość kilku zwrotów w hindi obniża cenę startową co najmniej dwukrotnie.  

Z reguły delhijscy autorikszarze pochodzą z Biharu- przyjechali tu w poszukiwaniu lepszego życia i pomimo ciężkiej pracy (z reguły od świtu do późnej nocy), mogą być zadowoleni- nie każdemu przyjezdnemu udaje się znaleźć pracę gdzieś, gdzie można czasem okantować jakiegoś turystę.
Co do bezpieczeństwa to  jest to całkiem bezpieczny środek transportu- wprawdzie nie ma pasów bezpieczeństwa, a i pojemność jest zmienna (maksymalnie 3 pasażerów- ale czasem widuje się i 6- wszystko zależy od potrzeb).
W sumie trochę trzęsie, ale na zakorkowanych delhijskich ulicach autoriksza jest bezkonkurencyjna- często przeciska się przez sznur samochodów i można zaoszczędzić trochę czasu. Przeważnie wychodzi drożej, niż autobus, ale jeśli chce się pojechać w odległe rejony miasta- to niekiedy jest to najtańsze rozwiązanie. W środku obowiązkowo kilka obrazków bóstw hinduizmu- chociaż nie jest to absolutną regułą- gdyż rikszarzami są też muzułmanie i sikhowie oraz wyznawcy wszystkich możliwych występujących w Indiach religii.

Autoriksze to nieodłączny element kolorytu Delhi. Czasem klniesz na czym świat stoi nie mogąc znaleźć przejazdu w przyzwoitej cenie, ale mimo wszystko riksze znacznie urozmaicają życie w Indiach.













Konrad Leszczyński

Podobało Ci się? Polub na facebooku: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz