Muhammad
Aslam Khan- znany także jako Chaudhry Aslam to najbardziej znany policjant w
Pakistanie. Jego imię zapewne nic nie mówi przeciętnemu mieszkańcowi kraju nad
Wisłą, ale bogate życie stróża prawa z Karaczi mogłoby z pewnością posłużyć za
kanwę niejednego filmu akcji. Jak przystało na porządnego „szeryfa” Aslam pali
jak smok, w międzyczasie oczyszczając teren z kolejnych bandytów i terrorystów,
po kolejnym z kolei zamachu na swoje życie jak gdyby nigdy nic wyrusza zaś na
kolejną akcję. Czyni to go postacią niezwykle ciekawą, choć oczywiście
niepozbawioną kontrowersji.
Aslam Khan, od zwykłego policjanta do
łowcy
Przeszłość
Aslama Khana to powolne wspinanie się po szczeblach drabiny policyjnej kariery.
W szeregi policji wstąpił w 1984 roku, szybko awansując. Aslam nigdy jednak nie
zdał prestiżowych egzaminów, które pozwoliłyby mu szybko osiągnąć wyższe
stanowiska w policji- wszystkie zaszczyty spotykały go jako wyróżnienia za
kolejnych przestępców wysłanych bądź za kratki, bądź na tamten świat. Jego
największe sukcesy przyszły jednak po blisko 20 latach pracy, kiedy to w 2005
roku w nagrodę za aresztowanie Shoaiba Khana doszedł do rangi superintendenta
policji w prowincji Sindh. Operował głównie w rejonie Lyari (jedna z 18
jednostek administracyjnych składających się na Karaczi) w Pakistanie. Po tym, gdy na czele Lyari Task Force wysłał
na „łono Abrahama” szefa lokalnego gangu, niemal legendarnego Rehmana Dakaita w
2010 roku został zaś mianowany szefem komórki antyterrorystycznej (Anti-
Extremenist Cell), będącej najsilniejszą jednostką w policji pakistańskiego
Sindhu, które to stanowisko sprawuje do dzisiaj. Czym jednak zasłużył sobie na
tytuł największego twardziela pakistańskiej policji i postrachu bandytów?
Człowiek, który groził Talibom
dżihadem
Nieco więcej
o charakterze pakistańskiego „ Łowcy Talibów” mówi sytuacja do jakiej doszło
podczas kolejnego zamachu zorganizowanego na niegu we wrześniu ubiegłego roku, kiedy
to zdetonowany został samochód zaparkowany w okolicach jego przypominającej
warownię posiadłości w Karaczi. Chaudhury może mówić o sporym szczęściu-
wprawdzie zginęło kilka przypadkowych osób, ale jego dzieci, które siedziały w
samochodzie obok, z powodu kłótni w ostatniej chwili wróciły do domu. Wszystko
wskazuje na to, że zamach został zorganizowany przez pakistańskich terrorystów,
którym Aslam także dał się we znaki.
Po przybyciu
ekipy telewizyjnej wskazał on na blisko dwumetrowy lej jaki był efektem
eksplozji oraz obiecał tym, którzy zorganizowali na niego zamach, że pogrzebie
ich własnoręcznie w tym kraterze, co więcej wydał im swój własny dżihad. „Jesteście
zwykłymi tchórzami- czemu nie zaatakujecie mnie, kiedy jestem na otwartej
przestrzeni”, dodał do kamery- po czym spokojnie powrócił do sprzątania
zdewastowanej po wybuchu okolicy. Żeby było jasne- był to dziewiąty z kolei
zamach na jego życie- piąty w którym celem była także jego rodzina, ale 50- letni
Aslam daleki jest od wpadnięcia w rutynę i zapowiada walkę z terrorystami aż do
„dnia sądu” (sądu ostatecznego w Islamie) i wkrótce po załadowaniu ciał ofiar
do karetek wyruszył na kolejną akcję.
Muhammad Aslam Khan- zdjęcie za http://tribune.com.pk
Polowanie zaczyna się w nocy
W
odróżnieniu od innych formacji wałczących z przestępcami i terroryzmem oddział
Aslama nie używa umundurowania, co nie pozwala na identyfikację jego ludzi i
daje cenne sekundy podczas ataku, wzmagając zaskoczenie. Aslam Khan najczęściej pracuje w nocy-
najzwyczajniej twierdzi, że to ulubiona pora wszelkiej maści typów spod ciemnej
gwiazdy. Co jedni nazywają ekstrawagancją, a inni niezwykłą odwagą Aslam do
dzisiaj bezpośrednio uczestniczy w akcjach swojego oddziału, pomimo swojego
wieku maszerując nadal w 1 rzędzie z nieodłącznym glockiem. Nie kryje także
satysfakcji z powodu swojej strzeleckiej sławy, którą potwierdzają przyznane mu
w ciągu wielu lat zawodowej aktywności premie sięgające blisko 500 tysięcy
dolarów. Pomimo licznych akcji, w których jak dotąd wziął udział został
postrzelony zaledwie 5 razy, do czego prócz szczęścia przyczynia się zapewne
także doskonałe uzbrojenie dowodzonej przez niego formacji. Na liczne pytania, czy
nie boi się śmierci odpowiada zaś „widziałem już wszystko nie boje się śmierci,
a moja religia (islam) uczy, że wszyscy kiedyś umrzemy”.
Dobry policjant, zły policjant?
Oczywiście
jak przystało na porządnego stróża prawa działalność Aslama nie jest wolna od
kontrowersji oraz zarzutów, że niekiedy najpierw strzela, a później zadaje
pytania. Czego najlepszym (choć nie jedynym) dowodem była sprawa akcji jego oddziału
z 2006 roku, w trakcie której zginął Rasool Baksh Brohi. Aslam, który czekając
na proces trafił wtedy do więzienia utrzymywał, że Brohi był zwykłym przestępcą.
Liczne głosy twierdziły natomiast, że była to zwyczajna pomyłka, w wyniku której
zamiast terrorysty Mashooqa Brohiego zginąć miał niewinny człowiek. Sprawa otarła
się ostatecznie o Sąd Najwyższy, który oczyścił Aslama z wszelkich zarzutów w
grudniu 2007 roku, po blisko 18 miesiącach spędzonych w celi.
Pomimo
faktu, że pierś Aslama Khana ugina się pod licznymi odznaczeniami (w tym
przyznanymi przez prezydenta Pakistanu) niczym marynarka Leonida Breżniewa, a
gazety od Missisipi po Huang- ho rozpisują się o jego wyczynach, Aslam spokojnie
obiecuje, że nadal będzie po prostu robił
swoje. Możemy się spodziewać, że jeszcze nie raz da o sobie usłyszeć tym
bardziej, że czego jak czego, ale wrogów i zapału mu nie brakuje.
Konrad Leszczyński
Więcej o
Aslamie Khanie:
http://tribune.com.pk/story/256004/profile-for-karachis-mean-streets-chaudhry-aslam-is-a-meaner-cop/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz