piątek, 7 grudnia 2012

Łowca Talibów



  Muhammad Aslam Khan- znany także jako Chaudhry Aslam to najbardziej znany policjant w Pakistanie. Jego imię zapewne nic nie mówi przeciętnemu mieszkańcowi kraju nad Wisłą, ale bogate życie stróża prawa z Karaczi mogłoby z pewnością posłużyć za kanwę niejednego filmu akcji. Jak przystało na porządnego „szeryfa” Aslam pali jak smok, w międzyczasie oczyszczając teren z kolejnych bandytów i terrorystów, po kolejnym z kolei zamachu na swoje życie jak gdyby nigdy nic wyrusza zaś na kolejną akcję. Czyni to go postacią niezwykle ciekawą, choć oczywiście niepozbawioną kontrowersji.

Aslam Khan, od zwykłego policjanta do łowcy

  Przeszłość Aslama Khana to powolne wspinanie się po szczeblach drabiny policyjnej kariery. W szeregi policji wstąpił w 1984 roku, szybko awansując. Aslam nigdy jednak nie zdał prestiżowych egzaminów, które pozwoliłyby mu szybko osiągnąć wyższe stanowiska w policji- wszystkie zaszczyty spotykały go jako wyróżnienia za kolejnych przestępców wysłanych bądź za kratki, bądź na tamten świat. Jego największe sukcesy przyszły jednak po blisko 20 latach pracy, kiedy to w 2005 roku w nagrodę za aresztowanie Shoaiba Khana doszedł do rangi superintendenta policji w prowincji Sindh. Operował głównie w rejonie Lyari (jedna z 18 jednostek administracyjnych składających się na Karaczi) w Pakistanie.  Po tym, gdy na czele Lyari Task Force wysłał na „łono Abrahama” szefa lokalnego gangu, niemal legendarnego Rehmana Dakaita w 2010 roku został zaś mianowany szefem komórki antyterrorystycznej (Anti- Extremenist Cell), będącej najsilniejszą jednostką w policji pakistańskiego Sindhu, które to stanowisko sprawuje do dzisiaj. Czym jednak zasłużył sobie na tytuł największego twardziela pakistańskiej policji i postrachu bandytów?

Człowiek, który groził Talibom dżihadem

  Nieco więcej o charakterze pakistańskiego „ Łowcy Talibów” mówi sytuacja do jakiej doszło podczas kolejnego zamachu zorganizowanego na niegu we wrześniu ubiegłego roku, kiedy to zdetonowany został samochód zaparkowany w okolicach jego przypominającej warownię posiadłości w Karaczi. Chaudhury może mówić o sporym szczęściu- wprawdzie zginęło kilka przypadkowych osób, ale jego dzieci, które siedziały w samochodzie obok, z powodu kłótni w ostatniej chwili wróciły do domu. Wszystko wskazuje na to, że zamach został zorganizowany przez pakistańskich terrorystów, którym Aslam także dał się we znaki.
Po przybyciu ekipy telewizyjnej wskazał on na blisko dwumetrowy lej jaki był efektem eksplozji oraz obiecał tym, którzy zorganizowali na niego zamach, że pogrzebie ich własnoręcznie w tym kraterze, co więcej wydał im swój własny dżihad. „Jesteście zwykłymi tchórzami- czemu nie zaatakujecie mnie, kiedy jestem na otwartej przestrzeni”, dodał do kamery- po czym spokojnie powrócił do sprzątania zdewastowanej po wybuchu okolicy. Żeby było jasne- był to dziewiąty z kolei zamach na jego życie- piąty w którym celem była także jego rodzina, ale 50- letni Aslam daleki jest od wpadnięcia w rutynę i zapowiada walkę z terrorystami aż do „dnia sądu” (sądu ostatecznego w Islamie) i wkrótce po załadowaniu ciał ofiar do karetek wyruszył na kolejną akcję.


Muhammad Aslam Khan- zdjęcie za http://tribune.com.pk

Polowanie zaczyna się w nocy

  W odróżnieniu od innych formacji wałczących z przestępcami i terroryzmem oddział Aslama nie używa umundurowania, co nie pozwala na identyfikację jego ludzi i daje cenne sekundy podczas ataku, wzmagając zaskoczenie.  Aslam Khan najczęściej pracuje w nocy- najzwyczajniej twierdzi, że to ulubiona pora wszelkiej maści typów spod ciemnej gwiazdy. Co jedni nazywają ekstrawagancją, a inni niezwykłą odwagą Aslam do dzisiaj bezpośrednio uczestniczy w akcjach swojego oddziału, pomimo swojego wieku maszerując nadal w 1 rzędzie z nieodłącznym glockiem. Nie kryje także satysfakcji z powodu swojej strzeleckiej sławy, którą potwierdzają przyznane mu w ciągu wielu lat zawodowej aktywności premie sięgające blisko 500 tysięcy dolarów. Pomimo licznych akcji, w których jak dotąd wziął udział został postrzelony zaledwie 5 razy, do czego prócz szczęścia przyczynia się zapewne także doskonałe uzbrojenie dowodzonej przez niego formacji. Na liczne pytania, czy nie boi się śmierci odpowiada zaś „widziałem już wszystko nie boje się śmierci, a moja religia (islam) uczy, że wszyscy kiedyś umrzemy”.

Dobry policjant, zły policjant?

  Oczywiście jak przystało na porządnego stróża prawa działalność Aslama nie jest wolna od kontrowersji oraz zarzutów, że niekiedy najpierw strzela, a później zadaje pytania. Czego najlepszym (choć nie jedynym) dowodem była sprawa akcji jego oddziału z 2006 roku, w trakcie której zginął Rasool Baksh Brohi. Aslam, który czekając na proces trafił wtedy do więzienia utrzymywał, że Brohi był zwykłym przestępcą. Liczne głosy twierdziły natomiast, że była to zwyczajna pomyłka, w wyniku której zamiast terrorysty Mashooqa Brohiego zginąć miał niewinny człowiek. Sprawa otarła się ostatecznie o Sąd Najwyższy, który oczyścił Aslama z wszelkich zarzutów w grudniu 2007 roku, po blisko 18 miesiącach spędzonych w celi.


  Pomimo faktu, że pierś Aslama Khana ugina się pod licznymi odznaczeniami (w tym przyznanymi przez prezydenta Pakistanu) niczym marynarka Leonida Breżniewa, a gazety od Missisipi po Huang- ho rozpisują się o jego wyczynach, Aslam spokojnie obiecuje, że  nadal będzie po prostu robił swoje. Możemy się spodziewać, że jeszcze nie raz da o sobie usłyszeć tym bardziej, że czego jak czego, ale wrogów i zapału mu nie brakuje.

Konrad Leszczyński


Więcej o Aslamie Khanie:



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz