czwartek, 27 grudnia 2012

Ciemna strona „błyszczących Indii”

Raz na jakiś czas Indie wstrząsane są skandalem seksualnym. Nie chodzi tu wcale o historie w stylu „słynna aktorka B. spędziła noc ze słynnym aktorem A”. Sprawa jest dużo bardziej poważna, gdyż dotyczy gwałtów- najczęściej zbiorowych, które nieustannie szokują i niestety nadal pozostają w Indiach nierozwiązanym problemem. Ostatnie protesty, które nawiedziły New Delhi są zaś przykładem tego, że indyjskie społeczeństwo powiedziało bas (hindi; dosyć). Jak wygląda sytuacja przestępstw na tle seksualnym w Indiach oraz czy istnieją szanse na poprawę? Czemu ten pojedynczy przypadek wywołał aż taką lawinę społecznego poruszenia? Postaram się nieco przybliżyć ten niezwykle skomplikowany temat.

Źródło: www.indiatoday.com
Czemu Indie wyszły na ulicę?

Jak wskazują statystyki, co 20 minut kobieta w Indiach pada ofiara gwałtu. W Delhi dzieje się to średnio raz na 18 godzin, z tego powodu polityczne centrum kraju cieszy się także niechlubnym tytułem „stolicy gwałtów”. W samym tylko 2008 roku całkowita liczba przestępstw na tle seksualnym popełnionych na kobietach wyniosła w całym państwie około 85 tysięcy przypadków- czyniąc Indie 4 najniebezpieczniejszym miejscem dla kobiet na świecie. Są to tylko oficjalne dane, gdyż według badań zaledwie jedna na 3 ofiary zgłasza sprawę na policję. Prócz samej częstotliwości przeraża także brutalność sprawców- ostatnio w Bengalu Zachodnim ofiara gwałtu została następnie spalona żywcem, a to tylko jeden z tysięcy podobnych przypadków.
Co do ostatniego incydentu, który miał miejsce w Delhi: ofiarą gwałtu zbiorowego padła 16 grudnia 23 letnia studentka wracająca wieczorem do domu razem ze swoim chłopakiem. Wsiedli do autokaru prywatnego przewoźnika. Wkrótce dziewczyna została brutalnie zgwałcona przez 6 mężczyzn, a następnie pobita do nieprzytomności (podobnie jak jej chłopak), wyrzucona z autokaru i pozostawiona na środku ulicy. Gdyby nie szybka interwencja przechodniów niewątpliwie pożegnałaby się z życiem. Przyczyn szczególnego wzburzenia jakie wybuchło po ostatnim incydencie jest kilka, przy czym trudno wskazać jedną wiodącą.

Po pierwsze, sprawa wydarzyła się w stolicy- ludzie w miastach całego świata są bardziej skorzy do różnego rodzaju demonstracji, przebywają tu także studenci z różnych stron Indii. Mieszkańcy miast mają także większe pole do wyrażenia swojego niezadowolenia, niż np. małej wsi.

 Po drugie, do zdarzenia doszło w autobusie; wprawdzie nie był to autobus komunikacji miejskiej, ale prywatnego przewoźnika- autobus jest jednak symbolem przestrzeni publicznej; nie jest to ciemny zaułek gdzieś na obrzeżach miasta, ale środek transportu używany przez miliony ludzi

Po trzecie, ofiara była studentką, a studenci także w Indiach z reguły czują większą więź grupową między sobą, szczególne okrucieństwo niewątpliwie także wpłynęło na wzburzenie- jak wynika z informacji policji sprawcy byli przekonani, że ich ofiara umrze, a o tym że niewiele się pomylili niech świadczy, iż nadal pozostaje w stanie krytycznym

Poza tym, w Indiach występuje już pewnego rodzaju zmęczenie tematem- wieści o coraz brutalniejszych przestępstwach popełnianych na kobietach są niezwykle częste. W wielu częściach Indii kobiety nie opuszczają zaś z tego powodu domów po zapadnięciu zmroku. Swoista psychoza strachu nie pozwala wielu ludziom normalnie żyć. Męczy to szczególnie w stolicy państwa aspirującego do coraz większego statusu międzynarodowego, którego mieszkańcy są przekonani o jego wielkości i wspaniałości. Tego typu sytuacje nijak nie pasują do obrazu niezwykle starej kultury oraz „błyszczących Indii” (shining India- nazwa kampanii medialnej rządu indyjskiego z 2004 roku, która miała ukazać Indie jako kraj dumny i rozwinięty).

Co ciekawe, ciężko jest odpowiedzieć na pytanie przeciwko komu protestują Indusi. Moim zdaniem protestują przeciwko samym sobie. Bo czy racjonalnie do tego podchodząc można winić rząd o to, że w wyludnionym nocnym autobusie, w 20 milionowej metropolii ludzie świadomi konsekwencji swojego czynu mimo to popełniają go? Ludzie w Indiach doskonale zdają sobie sprawę z obecnej sytuacji w jakim znajduje się społeczeństwo i jak twierdzi jeden z uczestników manifestacji w osobie mojego przyjaciela, o ile występowały transparenty wzywające do kary śmierci dla sprawców gwałtu i potępiające, zarządzającą Terytorium Stołecznym Delhi Shilę Dikshit  to dominowały jednak hasła w stylu „Nie uczcie swoich córek jak maja się ubierać. Uczcie swoich synów, aby  nie dokonywali gwałtów”.

Źródło: Deccan Chronicle
Do przyczyn tego szczególnego wzburzenia należy też niewątpliwie zaliczyć indyjski emocjonalny temperament. O ile bowiem w Indiach istnieje swoista kultura pokojowego protestu, ale jak to wszędzie w grupie (vide casus „pokojowych obchodów” 11 listopada w Polsce) zawsze znajdzie się ktoś komu puszczą nerwy i szybko dochodzi do eskalacji przemocy. A że indyjska policja nie pozwala się poniżać i nie musi się obawiać o  zarzut złamania prawa w sytuacji zakłócenia porządku publicznego to kije (lathi) często idą w ruch.
To, że Delhijczycy powiedzieli stanowcze nie jest niewątpliwie pozytywną przesłanką, tylko czy to nie za mało?
Źródło: www.news.sky.com
Czemu dochodzi do gwałtów?

Oczywiście ciężko odpowiedzieć na pytanie czemu? Czemu ludzie zapominają, że są ludźmi. Czemu krzywdzą drugiego, bezbronnego człowieka? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Nie sposób też wskazać wszystkich możliwych przesłanek.
Jedną z nich są moim zdaniem pewne elementy indyjskiej kultury, a może trafniej to określając specyficzna sytuacja społeczeństwa kraju rozwijającego się. Mieszkańcy Indii to w większości ludzie hołdujący tradycji (75% społeczeństwa mieszka na wsi), a ta jest bardzo rygorystyczna w kwestii zawierania związków małżeńskich. Podstawową zasadą jest, że ludzie powinni wchodzić w związki tylko z tymi, którzy pochodzą z kasty na tym samym poziomie np. bramin nie może poślubić dalitki, gdyż inaczej sam skazuje się na społeczne wykluczenie (jego rodzina zgodnie z tradycją powinna uznać go za zmarłego i całkowicie o nim zapomnieć). W niektórych stanach- takich jak np. Harijana wymaga się zaś, aby małżonkowie pochodzili z tego samego regionu. Dodajmy do tego małżeństwa aranżowane (przez rodziców, gdzie sami zainteresowani nie mają niekiedy pozostawionego jakiegokolwiek wyboru, żadnej decyzji), „zabójstwa honorowe” (pozwalające na eliminację osób nie przestrzegających utartych zwyczajów) czy różne inne ograniczenia- takie jak gotra (zakaz zawierania małżeństw z osobami uznawanymi za spokrewnione według tradycji. Jak gotra działa w praktyce? Nie zezwala ona np. na zawieranie małżeństw pomiędzy mieszkańcami konkretnych wsi. Oczywiście, nie trzeba chyba dodawać, że o jakimkolwiek kontakcie fizycznym bez ślubu nie może być mowy (w niektórych częściach np. Harijany mężczyzna nie powinien się w ogóle publicznie pokazywać z kobietą, która nie jest albo jego krewną albo żoną!). W żadnym wypadku nie usprawiedliwia to tego zwierzęcego zachowania, ale samotny mężczyzna a tym bardziej grupa samotnych mężczyzn+ brak respektu wobec prawa dają rezultaty. Dołączając do tego brak edukacji (ludzie na wsi często kończą naukę na poziomie szkoły podstawowej) mamy efekty. Póki na indyjskiej prowincji będziemy obserwować wyłączne mężczyzn trzymających się za ręce trudno oczekiwać poprawy sytuacji.
Poza tym, szczególnie w Indiach północnych obserwowany jest deficyt kobiet powodowany m.in. aborcją żeńskich płodów (3 „wiodące” stany to Pendżab, Harijana oraz Radźastan). Bogatych stać na znalezienie sobie żony w innym stanie- biedni w wielu wypadkach nie będą zaś mieli w swym życiu okazji do małżeństwa.

Kobieta winna gwałtu

Gwałt ma w Indiach także głębszy- religijny wymiar. Zgodnie z indyjską tradycją kobieta „skażona” gwałtem staje się bowiem nieczysta i nie ma szans na znalezienie męża, na jakiekolwiek normalne życie w swojej społeczności. Oczywiście, stopniowo się to zmienia, ale nadal można spotkać w Indiach wioski zamieszkałe wyłącznie przez kobiety, które padły ofiarą tego przestępstwa i zostały zmuszone do opuszczenia domu.
Co do społecznej recepcji gwałtu, w Indiach można często spotkać się z opinią, że dochodzi do nich w wyniku „złego prowadzenia się” kobiet. Ostatecznie więc brakuje wyraźnego potępienia incydentu.
Co więcej, wśród sprawców często występuje poczucie bezkarności. Jako że Indie są państwem słabo zurbanizowanym (75% mieszkańców zamieszkuje tereny wiejskie), a ofiarami padają często kobiety należące do niższych grup społecznych, to w wielu wypadkach obawiają się one zeznawać przeciwko swoim oprawcom, w obawie przed zemstą, która mogłaby np. dosięgnąć ich siostry. Podobnie wiele instytucji edukacyjnych stara się sprawie po prostu „utrzeć nosa”. Skutkuje to tym, iż zaledwie 30%  gwałtów staje się przedmiotem policyjnego dochodzenia.

Co na to media?

Sprawa ostatniego incydentu stała się w Indiach medialna do tego stopnia, że przez kilka dni w Internecie czy telewizji ciężko było znaleźć informacje o najważniejszych wydarzeniach światowych. Wystarczy dodać, że wizyta Władimira Putnia przeszła zupełnie niezauważona. Najprostszy powód tego stanu rzeczy? Media szukają sensacji i zawsze chętnie raportują tego typu incydenty (vide sprawa Madzi w Polsce).
Kwestia jest o tyle bardziej znana, że pisały o niej także gazety, które są najważniejszym źródłem informacji dla indyjskiego społeczeństwa (nie każdy ma dostęp do telewizora, nie wspominając o Internecie, a gazeta w cenie 2 rupii- 15 groszy ma szanse dotrzeć do niemal każdego piśmiennego mieszkańca kraju).
Ostatnio premier Manmohan Singh wezwał nadawców do niepodgrzewania społecznych nastrojów. Obiecał, także że zajmie się sprawą, ale jak dotąd nie wpłynęło to w jakikolwiek sposób na prace nad zmianą np. ustawodawstwa. O tym do jakiego stopnia rozgrzane są nastroje społeczne w Delhi niech zaś  świadczy fakt, że ofiara ostatniego gwałtu, gdy po 10 dniach jej krytyczny stan nie poprawił się- została przeniesiona do szpitala w Singapurze. Po mieście krąży zaś plotka, że w rzeczywistości już nie żyje, ale rząd ukrywa to w tajemnicy w obawie przed eskalacją niezadowolenia. Jakakolwiek jest rzeczywistość w przypadku jej ewentualnej śmierci, nikt nie będzie mógł przynajmniej obwiniać rządzących o brak reakcji. Zależy na tym szczególnie przewodniczącej stanowej administracji Delhi Sheili Dikshit, którą najczęściej obarczano odpowiedzialnością za incydent. Ona zaś żonglując oskarżeniami niczym gorącym kartoflem obwinia za wszystko niekontrolowaną migrację do miasta (część sprawców pochodziła spoza Delhi).

Końca nie widać?

Sytuacja w kwestii liczby przestępstw popełnianych na kobietach niestety pogarsza się. Według statystyk, począwszy od lat 50-tych liczba tego typu incydentów wzrosła aż o 900%. Pomimo faktu, że tego typu przypadki są coraz częściej nagłaśniane przez media, a społeczeństwo jest coraz bardziej zniecierpliwione to nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. Skutkuje to m.in. tym, że wieczorem kobiety „znikają” z autobusów, miejsc publicznych, a w mniejszych miejscowościach nie wychodzą po zmroku wcale.
Obecny artykuł 376 paragraf (2)(g) indyjskiego kodeksu karnego w dość elastyczny sposób pozwala na skazanie nawet na dożywocie uczestnika gwałtu zbiorowego. Znając indyjską policję można być także pewnym, że winny tego typu czynu nie będzie miał w więzieniu łatwego życia. Zaostrzenie kodeksu karnego, o które się w Indiach apeluje (w tym m.in. bezwzględna kara śmierci dla szczególnie brutalnych oprawców) niewątpliwie nie rozwiąże problemu. Powszechność zjawiska wskazuje, że potrzebna jest tu raczej zmiana mentalności. Niestety złożoność problemu nie pozwala na wskazanie złotego środka, który pozwoliłby skutecznie walczyć z tym haniebnym procederem. Oczywiście, trzeba także pamiętać o różnicach pomiędzy Indiami, a resztą świata- kraju o populacji blisko 1.5 razy większej, niż UE oraz USA razem wzięte. 
Nie wiadomo, do ilu podobnych zdarzeń będzie musiało jeszcze dojść, aby coś się w tej materii zmieniło. Obraz „błyszczących” Indii niewątpliwie zyskał jednak jedną dużą plamę więcej. Kwestia jej usunięcia bez wątpienia pozostanie jednak problemem wielu lat dla licznych „malarzy” mieszających kolory na kierowniczych stanowiskach rządowej administracji.

Konrad Leszczyński

Więcej na temat można przeczytać:

3 komentarze:

  1. korupcja, korupcja i jeszcze raz korupcja..... wszyscy to wiedza i coraz glosniej mowia.... bylam i widzialam...;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta dziewczyna zmarła dzisiaj w singapurskim szpitalu... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety obawiam się, że nie przyniesie to jakiejkolwiek poprawy sytuacji kobiet w Indiach. Zmiana tego typu zajmie raczej długie, ale to naprawdę długie lata.

    OdpowiedzUsuń